Najpierw siedzą cichutko na obrzeżach świadomości
I czekają, aż wpuszczę je dalej.
Albo zakradają się do mnie na paluszkach
W nocy, gdy już światło zgaszone,
A ja nie mam siły, żeby je chwytać.
Rozwijają się też pomału
Wolno, niepewnie, jakby bały się,
Że je odrzucę.
Niektóre z czasem nabierają odwagi
Nachodzą mnie ciągle i mówią coraz głośniej,
Aż pochłaniają mnie bez reszty.
W większości, pomysły są bardzo nieśmiałe
I choć ciężko je znaleźć, gdy chowają się po kątach,
To warto szukać.
~*~
Ostatnio w ogóle nie mam weny na dłuższe teksty ani prozę. No i głupio mi, że tak rzadko coś tu dodaję, więc, gdy wczoraj o pierwszej w nocy ten pomysł do mnie przyszedł, przezwyciężyłam siłę bezwładności łóżka i to zapisałam xD