W obłokach stara kwarta z wyszczerbionej blachy
leje światło słoneczne, zmieszane z blekotem.
leje światło słoneczne, zmieszane z blekotem.
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
Księżyc... Niby zwykła skała, a jak pięknie wygląda. W końcu to on rozświetla noc. Jego blask przynosi nadzieję znużonym wędrowcom.
Kiedyś go kochała. Mogła całą noc przesiedzieć patrząc na jego srebrzystą tarczę. Kiedyś nie znosiła nowiu. Wtedy było tak ciemno. Chciała, żeby zawsze była pełnia. Miała wrażenie, że księżyc ma w sobie coś magicznego. Jego widok zawsze ją uspokajał.
Najpierw były samotne wędrówki na wierzę astronomiczną. Potem spacery po błoniach z Nim.Tamte chwile były wyjątkowe. Trzymali się za ręce i patrzyli na satelitę, tylko od czasu do czasu zamieniając słowo. Nie potrzebowali długich rozmów,wystarczało im to, że są razem. Kochała te wszystkie noce spędzone razem, kochała księżyc. Kiedyś…
***
Tuż koło jej ucha przeleciał czerwony promień. Całe błonia rozświetlały kolory rzucanych zaklęć. Mocniej ścisnęła różdżkę w ręce. Musiała Go znaleźć. Musiał gdzieś tam być. On żył, On musiał żyć! Jeszcze raz się rozejrzała. Niegdyś wspaniały zamek był zniszczony. Gdzieniegdzie było widać płomienie. U jego stóp dwie strony, dobra i zła, walczyły o niego. Zaklęcia latały na wszystkie strony. Nie zawsze sięgały celu. Czasem zbaczały z kursu i uderzały w grube mury, które kiedyś dawały poczucie bezpieczeństwa. Całą tą scenę oświetlał księżyc w pełni. Mimo że na ten widok serce jej się krajało, ważniejsze dla niej było teraz znalezienie ukochanego. Może On też jej szukał? Biegła rozglądając się na wszystkie strony. Gdzieś na pewno jest…
Potknęła się. Szybko wstała i zobaczyła, co było jej przeszkodą. Serce na chwilę stanęło.W świetle płomieni zobaczyła twarz zastygłą w wyrazie przerażenia. Wszystko przestało się liczyć, przestała zauważać świat dookoła. Zaczęła rozpaczliwie potrząsać ciałem, czując strumienie łez na policzkach.
- Obudź się, słyszysz? Obudź się, to nie jest śmieszne! Słyszysz?!
A księżyc świecił i na to patrzył…
***
Nienawidziła pełni. Przypominała o tamtej nocy. Wolała nów. Przynosił swego rodzaju ukojenie.W końcu jej życie weszło w nów i miało już nigdy nie być w pełni...
jezu, jezu, mój ukochany post twój <3
OdpowiedzUsuńczytam go po raz kolejny i wciąż nie wierzę w jego cudowność.
Pomyślałam o Fredzie Weasley ;P
OdpowiedzUsuń