Aktualności

06.01.2018r.
Wciąż żyję.
Szok. Ta, wiem.
Oxymora

piątek, 25 maja 2012

M - Wyobraźnia


Na każdego czeka wymysł jego własnej wyobraźni.
Hugh Walpole

               Z pasją stukałam w klawiaturę. Wreszcie przypływ weny. W końcu opublikuję coś na blogu. Nagle usłyszałam głos tuż przy uchu:
               - A co z moją historią?
               Gwałtownie się odwróciłam i ujrzałam dziewczynę o złotych oczach i kręconych blond włosach. Od razu ją poznałam. Ale nie zdążyłam odpowiedzieć, kiedy usłyszałam:
               - Poprawka, teraz to MOJA historia.
               Na moim łóżku pełniącym jednocześnie funkcję kanapy siedziała dziewczyna. Od pierwszej różnił ją tylko brązowy kolor oczu i włosów.
               - A kim ty niby jesteś? - spytała blondynka.
               - Alexandra Hope, miło mi. A ty jesteś Emily. Emily Allen. Mój pierwowzór - uśmiechnęła się.
               - Twój co?!
               Złote oczy skakały ode mnie do Alex i z powrotem. Nagle dziewczyna zniknęła. Od tak. Rozpłynęła się.
               - Gdzie ona jest?- w końcu się odezwałam.
               - Wróciła do twojej głowy.
               Otworzyłam szerzej oczy.
               - Po co?
               - To proste. Żeby przejąć kontrolę nad twoim ciałem - powiedziała najnormalniej w świecie.
               - Co?!
               Brunetka spojrzała na mnie i… wybuchnęła śmiechem.
               - To nie jest śmieszne!
               - Właśnie, że jest! - Leżała na plecach trzymając się za brzuch i wierzgając nogami w powietrzu. A ja? Siedziałam naburmuszona z rękami założonymi na piersi i patrzyłam na nią groźnie, zastanawiając się jak tu ściągnąć Bazyliszka. - Nie znasz się na żartach - mruknęła siadając po turecku.
               - To po co weszła do mojej głowy?
               - Pewnie poszła przegrzebać twoje wspomnienia, żeby czegoś się o mnie dowiedzieć.
               W tym momencie zmaterializowała się Emily ze łzami w oczach.
               - Zastąpiłaś mnie?!
               - Co? Ja wcale…
               - Nie kłam! - Przerwała mi. - Widziałam twoje wspomnienia!
               - Mówiłam - mruknęła Alex.
               - Zamieniłaś mnie na lepszy model! Ta słaba, smutna, ciągle płacząca Emily Allen przestała ci pasować! A dlaczego?! Bo na forum wymyśliłaś sobie jakąś Alex! I stwierdziłaś, że skoro w Internecie zaistniała Hope to powinnaś o niej pisać! Potem pojawiło się, że jestem za smutna, że nie zmieniłabym się tak szybko, jak to sobie zaplanowałaś! Więc co zrobiłaś?! Wymyśliłaś nową, lepszą, zabawniejszą Emily! I jak ją nazwałaś?! Oczywiście Alexandra Hope! Nie mogłaś po prostu zmienić mi charakteru, nie! Energiczna Emily ci nie pasowała! Byłam już smętna i koniec! Ale coś ci powiem - to ty mnie taką stworzyłaś! Taką mnie wymyśliłaś i to, że się nie nadaje to tylko twoja wina! Twoja…
               Upadła na kolana i schowała twarz w dłoniach. Nie wiedziałam, co zrobić… Odezwać się? A może milczeć? To wszystko mnie przerastało, tym bardziej, że ona miała rację…Wzięłam głęboki oddech i kucnęłam przed dziewczyną.
               - Emily… ja… przepraszam… Nie wiedziałam, że… Wybaczysz mi?
               Blondynka podniosła głowę, otarła słone łzy i przez chwilę się zastanawiała.
               - Wybaczę - szeroko się uśmiechnęłam i chciałam ją przytulić, ale zatrzymała mnie jej ręka - ale pod jednym warunkiem…
               - Jakim?
               - Oddasz mi moją historię.
               - Nie zgadzam się! - Alex, do tej pory będąca biernym obserwatorem, teraz się poderwała. - Teraz to moja historia!
               - JA byłam pierwsza!
               - Ale JA jestem TWOIM ulepszeniem!
               - I co z tego?! Beze mnie tej historii by nie było!
               - Ale gdyby nie ja, nie ruszyła by z miejsca!
               - Z tego co wiem, nadal jest tylko prolog i pierwszy rozdział…
               - Dość! - krzyknęłam.- O co wy się kłócicie? Emily, przykro mi, ale bohaterka musi być energiczna - dziewczyna już otwierała usta, ale nie dałam jej dojść do słowa. - I nie zmienię ci charakteru, bo to już nie będziesz ty, tylko Alex pod twoim nazwiskiem. Chcesz tego? - Dziewczyna pokręciła głową. - No właśnie. Po za tym... Spójrzcie na siebie… Czym się różnicie? Kolor oczu i włosów, a reszta?
               - Identyczne… - szepnęły na raz.
               - Ale wiesz… Boja mam takie znamię na pośladku…
               - ALEX! - krzyknęłam razem z Emily.
               - No dobra, dobra…
               - Tak więc… - powróciłam do przerwanego wątku. - Oprócz włosów i oczu różnicie się tylko pewnymi cechami charakteru i nazwiskami. A tak? Macie takie same umiejętności, przyjaciół miałybyście takich samych. Nieważne czy napiszę historię Alex Hope, czy Emily Allen, ona będzie taka sama. Po za tym… Gdyby połączyć wasze charaktery powstałabym ja. Może trochę wyidealizowana, ale ja. Jesteście mną… Czy to naprawdę jakaś różnica,  jak będzie się nazywała główna bohaterka?
               Dziewczyny spojrzały po sobie.
               - Nie - powiedziały jednocześnie.
***
               - Nie popełnię samobójstwa! - krzyknęła Alex.
               - Nie ma mowy! - poparła ją Emily.
               - A już na pewno…
               - …nie przez chłopaka!
               Westchnęłam. Od kiedy stwierdziły, że opowieść jest o nich obu, zgadzały się we wszystkim. W dodatku mówiły jedna przez drugą, jak Fred i George. No… akurat to mi nie przeszkadzało.
               - Ale nie to miałam na myśli… Chodzi o to, żeby czytelnicy tak myśleli… No wiecie, taki dreszczyk emocji…
               - Aaa…
               - To chyba, że tak…
               - A co myślicie o tym śnie? Tylko muszę znaleźć dobry powód do kłótni…
               - Plotka nie wchodzi w grę - skrzywiła się Alex.
               - Tak, to kiepski powód. Hmm… Może jakoś skrzywdzi Ginny? No nie wiem… pocałuje się z inną?
               - Świetne! - Zapisałam propozycję na kartce.
               - Nie - zaprzeczyła Alex. - Przez to, że pocałował inną dziewczynę? Zrobi mu taką awanturę? To musi być coś naprawdę… naprawdę! Wiecie, takie bardzo, bardzo.
               - Niby racja… To co proponujesz?
               - Hmm…
               Brunetka zamyśliła się i wyglądało na to, że może tak długo siedzieć, zanim coś jej przyjdzie do głowy.
               - Dobra, później się tym zajmiemy. To jak znajdzie informację o śmierci? Wątpię, by w bibliotece trzymali stare numery Proroka, po za tym… jak wpadnie na przeszukanie gazet? Nie wie czego ma szukać. Prędzej spodziewałaby się jakiegoś zaklęcia modyfikującego pamięć…
               - A McNavee? - rzuciła blondynka. - W piątej klasie, chyba będzie wiedziała, gdzie mieszka…
               - Tak, ale jak się tam dostanie? Błędnym Rycerzem? Nie będzie miała pieniędzy…
               - To może Luna jej pożyczy? - wymyśliła Alex.
               - Ideolo! - krzyknęłam i zanotowałam to, co uzgodniłyśmy. - A co sądzicie o…
***
               - Chyba będziemy się zbierać. - Z kanapy podniosła się Emily.
               - Dlaczego? - jęknęłam razem z brunetką.
               - Późno się robi…
               - Co ty gadasz? - zdziwiła się Alex. - Jest dopiero… Pierwsza w nocy?!
               - Ta?! - Spojrzałam na zegarek. - Rzeczywiście… Ale się zagadałyśmy…
               - Przy dobrej zabawie czas szybko mija - stwierdziła Emily.
               - Mam jeszcze jedno pytanie…
               - Mów - powiedziały dwa głosy jednocześnie.
               - Czy to dzieje się naprawdę, czy tylko w mojej głowie?
               Dziewczyny uśmiechnęły się szeroko, rozpoznając cytat. Ich twarze nagle się zniekształciły. Oczy przybrały niebieski kolor, włosy zsiwiały i wyrosły im brody. Z kieszeni wyjęły okulary połówki* i założyły je na haczykowaty nos. Stało przede mną dwóch Dumbledore’ów…** Pierwszy odezwał się Albus-Alex:
               - Ależ oczywiście to dzieje się w twojej głowie, Harry…
               - …tylko skąd, u licha, wniosek, że wobec tego nie dzieje się to naprawdę?*** - dokończył Albus-Emily.
               Zanim się rozpłynęły, zdążyłam zobaczyć ich naturalne, szeroko uśmiechnięte twarze.

*Skąd je wzięły? A licho je wie ;)
**Dziewczyny są metamorfomagami.
***Zdanie dokładnie przepisane z książki, chyba nie muszę mówić, z której? :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz